Niniejszy wpis popełniłem ku przestrodze. Uwaga: nie stosować bez konsultacji z prawnikiem!
Jak stracić prawo do lokalu komunalnego metodą objawowo-lękową, innymi słowy metodą, która objawia się lękiem przed robieniem czegokolwiek poza nic nie robieniem.
Utrata prawa do lokalu komunalnego jest procesem dość długotrwałym i wymagającym dużej dozy cierpliwości właściciela oraz.. najemcy.
Jak stracić prawo do lokalu komunalnego metodą objawowo-lękową, innymi słowy metodą, która objawia się lękiem przed robieniem czegokolwiek poza nic nie robieniem.
Utrata prawa do lokalu komunalnego jest procesem dość długotrwałym i wymagającym dużej dozy cierpliwości właściciela oraz.. najemcy.
- Aby zapoczątkować cały proces należy nie płacić czynszu za mieszkanie przez co najmniej 3 kolejne miesiące. Od tego się wszystko zaczyna. Miasto - właściciel lokalu prawdopodobnie wyślę, co najmniej dwa wezwania do zapłaty zaległego czynszu (monity). Oczywiście nic nie należy z tymi wezwaniami robić, najlepiej udawać, że nie dotarły one do adresata. Dłużnik nie musi wiedzieć lub pamiętać, że wezwania zostały wysłane lisem poleconym ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru i w aktach sprawy znajdują się adnotacje o dwukrotnej awizacji oraz pieczątka na kopercie „nie odebrano w terminie”, co w skutkach jest jednoznaczne ze skutecznym doręczeniem. Tak wiem, jest to tzw. fikcja doręczenia, ale prawo nie wymaga aby pismo zostało doręczone dłużnikowi, wystarczy że dłużnik miał możliwość odebrać i przeczytać a z tej możliwości nie skorzystał. Nie należy się też przejmować ostatnim wezwanie do zapłaty pod rygorem skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego i obciążeniem dłużnika dodatkowymi kosztami postępowania oraz wynagrodzeniem pełnomocnika zawodowego. Odradzam jakiekolwiek próby dogadania się z miastem, wystąpienie o dofinansowanie, złożenie wniosku o rozłożenie zadłużenia na raty, okresową karencję w spłacie, czy też skorzystanie z programu zamiany mieszkań (jeśli ktoś ma za duże i nie jest w stanie go utrzymać).
- Po jakimś czasie, jeśli dłużnik nadal konsekwentnie nic nie robi i udaje że problemu nie ma, miasto przestaje przysyłać korespondencję zaczyna to robić sąd. Jeśli znajdziesz w swojej skrzynce awizo z InPostu lub PGP S.A. (konkurencyjni doręczyciele do Poczty Polskiej) możesz być pewny że sąd właśnie przysłał Ci nakaz zapłaty zaległego czynszu. Oczywiście nie odbieramy takiej korespondencji (dwukrotnie awizowana przesyłka trafi do akt sprawy sądowej ze skutkiem fikcji skutecznego doręczenia). Odradzam jakiekolwiek próby składania sprzeciwu od nakazu zapłaty, składania zarzutu przedawnienia w przypadku gdy miasto domaga się zapłaty za czynsz sprzed trzech lat, próby zwarcia ugody z wierzycielem. Po co?! Wszak dążymy do utraty prawa do mieszkania.
- Po tym przeważnie następuje okres ciszy. Jak przed burzą nic się nie dzieje, żadnej korespondencji. Aż tu nagle przy wypłacie okazuje się że nasze wynagrodzenie jest mniejsze niż w poprzednim miesiącu lub przy kasie w hipermarkecie brakuje nam środków na kracie debetowej. Winny jest komornik, który zrobił zajęcie wynagrodzenia lub rachunku bankowego na zlecenie miasta - wierzyciela. W takim momencie najlepiej pójść do banku i nawymyślać Bogu ducha winnemu pracownikowi banku, albo jeszcze lepiej zbesztać kadrową/księgową, że nam złośliwie potrąciła z pensji. A jak komornik zapuka do drzwi to siedzimy cichutko jak makiem zasiał i nie otwieramy a listonoszom to już w ogóle nawet drzwi wejściowych przez domofon. Odradzam składanie wniosku o przywrócenie terminu do złożenia sprzeciwu (z załączonym sprzeciwem) w przypadku gdy obiektywnie nie byliśmy w stanie odebrać korespondencji (hospitalizacja, wyjazd zagraniczny itp.).
- No cóż z długami i komornikiem można żyć, tysiące ludzi też ma długi i jakoś żyją. Tyle tylko, że w między czasie wierzyciel-miasto nie próżnuje, i przesyła do nas wymówienie stosunku najmu z uwagi na długotrwałe zalegania z zapłatą czynszu. Skutek jest taki, że tracimy prawo do lokalu. Nie jest to równoznaczne z eksmisją o nie, do tego jest jeszcze potrzebny wyrok sądu i pomoc komornika nierzadko w asyście policji i ślusarza oraz firmy przeprowadzkowej. Ale nie od razu Rzym zbudowano. Jeśli dostaniemy odpis pozwu o eksmisję z obowiązkiem ustosunkowania się do niego w terminie 14 dni, oczywiście nic z tym nie robimy. Wezwania do sądu – to nasze prawo przychodzić nie musimy. Co tam, że wydadzą wyrok zaoczny. Odradzam składanie sprzeciwu od wyroku zaocznego, nie ma też co wnosić o zwolnienie od ponoszenia kosztów sądowych z uwagi na trudną sytuację majątkową (brak kasy na opłatę od sprzeciwu), a już wniosek o przyznanie pomocy prawnej z urzędu to już w ogóle niepotrzebny zbytek.
- Nawet gdyby jakimś przypadkiem były lokator pojawił się w sądzie, a wyrok był niekorzystny to nie ma co apelować, to i tak nic nie da, szkoda czasu. A nawet gdyby apelacja została złożona, to po co iść na rozprawę apelacyjną, sądowi przecież wystarczy przeczytanie akt sprawy, po co mają się kłopotać.
I tak konsekwentnie nie płacąc czynszu i nie robiąc nic dochodzimy do celu wyczerpując żmudną i długotrwałą procedurę windykacyjno-sądowo-komorniczą pozbawienia się prawa do lokalu komunalnego - naszego dachu nad głową.